To historia, która wydarzyła się w ostatni poniedziałek. Tego dnia prowadziłam kolejne szkolenie antystresowe w Jaśle i pochwaliłam się zrobionym przeze mnie zdjęciem drzwi jednej ze starych kamienic. Moja rozmówczyni, Jaślanka z Dziada Pradziada, stwierdziła, że w takim razie muszę koniecznie zobaczyć drzwi do Komendy Policji. Komenda miała znajdować się niedaleko od mojego hotelu, więc ochoczo zabrałam się do realizacji pomysłu. Kiedy dotarłam przed Komisariat okazało się, że połówka przepięknych drzwi była otwarta. Poprosiłam dyżurującego policjanta, bym mogła ją na chwilę zamknąć. Kiedy uzyskałam zgodę, przystąpiłam do zamykania. Drzwi były ogromne i masywne, więc nie zdziwiłam się, że po pierwszym pociągnięciu połówka nie drgnęła. Spróbowałam raz jeszcze. Nic. Szarpnęłam mocniej. Nadal nic. W końcu szarpnęłam jeszcze mocniej i drzwi puściły. Zamknęłam drzwi od strony ulicy i rozpoczęłam sesję. Po upewnieniu się, że mam już dobre fotografie, spróbowałam otworzyć z powrotem połówkę drzwi. Im bardziej jednak dostawiałam ją do ściany, tym bardziej połówka leciała w moją stronę. Po kilku nieudanych próbach zameldowałam mojemu policjantowi, że drzwi się mnie nie słuchają i zbiegłam po schodkach komisariatu. Kiedy mijałam po raz ostatni drzwi, zobaczyłam kątem oka, że z wewnętrznej klamki zwisają smętnie haczyk i kołek rozporowy… Zanim do mojej głowy dotarło wyjaśnienie tego dziwnego zjawiska, byłam już na ulicy.
I tak to, jak zwykle szewc wybrał się bez butów Nie dalej jak kilka godzin wcześniej tłumaczyłam mojej grupie, że energia powstająca w wyniku stresu to energia fizyczna. I że nie ma znaczenia, czy stresor jest stresorem negatywnym czy pozytywnym, taki stres trzeba rozładować również fizycznie. W przeciwnym razie kumuluje się on w ciele. Więc nie oszacowałam, że w mojej damskiej ręce o rozmiarze XS drzemie siła, która powstawała przez cały dzień cudownych intensywnych warsztatów, poprzedni dzień, kiedy to bez rezerwacji wybrałam się na zapełniony autobus do Jasła, jeszcze poprzedni, kiedy moi bliscy kuzyni zamiast pomocy zaoferowali mi uprzejmą odmowę, a ja w strugach deszczu czekałam na zmianę pogody na warszawskim targu staroci…
Złapałam za klamkę, pociągnęłam i…